To czwarta wygrana Startu w piątym meczu Orlen Basket Ligi. - Cieszy, że mamy bilans 4-1, ale stać nas na dużo lepszą grę. Szczególnie w defensywie – ocenia trener, Artur Gronek. - W ciągu czterech ostatnich minut drugiej kwarty straciliśmy 16 punktów i nic nie graliśmy w obronie. Ta sytuacja powtórzyła się w czwartej kwarcie. Myślę, że jeszcze dużo pracy przed nami – dodaje szkoleniowiec czerwono-czarnych.
Niedostatki w obronie lubelscy gracze rekompensowali dużym wachlarzem możliwości w ataku. To była trzecia domowa wygrana Startu, który we własnej hali ma średnią 100 pkt/mecz! - Start skomponował świetny zespół. Praktycznie na każdej pozycji mają po dwóch zawodników i nie widać spadku jakości, kiedy wchodzą rezerwowi. Dobrze dobrali graczy zagranicznych – chwali lubelski zespół Łukasz Frąckiewicz, środkowy GTK.
Goście z Gliwic przyjechali do Lublina bez wygranej na koncie i porażka w hali Globus była już ich piątą w tym sezonie. - Żeby zacząć wygrywać mecze, potrzebuję wszystkich graczy – mówi Paweł Turkiewicz, trener GTK.
A drużynie z Gliwic nie pomógł w Lublinie były znakomity strzelec Startu, Martins Laksa. Łotysz w tym sezonie rzucał średnio 14 pkt, ale w dobrze sobie znanej hali stracił skuteczność. W pierwszej kwarcie oddał cztery rzuty (dwa zza linii 6,75 m) i ani razu nie trafił. W sumie zdobył cztery punkty mając 2/6 z gry.
Koszykarze GTK długo jednak przeciwstawiali się gospodarzom i w pierwszej połowie, to oni niespodziewanie dłużej znajdowali się na prowadzeniu. W połowie drugiej kwarty wydawało się jednak, że lublinianie przełamią napór rywali i podporządkują sobie wydarzenia na parkiecie. Świetnie po obu stronach parkietu poczynał sobie w tym czasie Michał Krasuski. W ciągu półtorej minuty zdobył sześć punktów, zanotował przechwyt oraz wymusił faul ofensywny.
- Cała drużyna pracuje na to, żeby jeden zawodnik w danym momencie mógł się lepiej pokazać. Gdyby ktoś nie naciskał na piłkę, ja nie miałbym przechwytu – twierdzi Krasuski, którego pobyt na parkiecie ograniczyły problemy z faulami.
W 25. minucie Start prowadził różnicą ośmiu punktów (37:29), ale na przerwę z zaliczką trzech oczek schodzili przyjezdni (43:46).
Trzecią kwartę dwiema trójkami rozpoczął Liam O'Reilly, a koledzy poszli w jego ślady i w tej części gospodarze dziewięć razy trafili zza łuku (90-proc. skuteczność). Tę kwartę Start wygrał 36:20. - Chcieliśmy bardziej zaatakować grając pick’n’roll, a jeśli „mały” gracz schodził do środka, to musiała pójść pomoc. Wtedy oddanie piłki na zewnątrz i ekstra podanie do rogu otwierało nam rzut. Jedna sytuacja pociągała za sobą następną – tłumaczy Artur Gronek.
Na początku finałowej kwarty przewaga lublinian wynosiła już 16 punktów (82:66). Ale rywale podjęli rękawicę i nie odpuścili jeszcze walki. W ich szeregach ton grze ofensywnej nadawał Joshua Price. - Był moment, że wróciliśmy do gry, bo przegrywaliśmy już tylko siedmioma. Mieliśmy dwie akcje, które gdyby inaczej się zakończyły, to kto wie, jakby się to potoczyło – dodaje Paweł Turkiewicz.
Gospodarze już jednak tego triumfu nie wypuścili z rąk. - Trafiliśmy 16 rzutów za trzy punkty, co zrekompensowało trochę nerwowość przy otwartych lay-upach. Nie trafiliśmy czterech-pięciu takich rzutów. A jest to bardzo ważne, jeśli chodzi o rytm meczu. Trójki dały nam zwycięstwo – podsumowuje Artur Gronek.
Polski Cukier Start Lublin – Tauron GTK Gliwice 100:93 (20:23, 23:23, 36:20, 21:27)
Start: O’Reilly 24, Durham 22, Benson 16, Gabrić 14, Krasuski 9, Karolak 7, Put 4, Wade 4, Pelczar, Szymański. Trener: Artur Gronek
GTK: Price 33, Mcewen 21, Gray 10, Henderson 8, Śnieg 8, Frąckiewicz 6, Laksa 4, Bender 3, Busz, Palmowski. Trener: Paweł Turkiewicz
Sędziowali: Michał Proc, Adam Wierzman, Tomasz Trybalski
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?