W początkowych fragmentach spotkania wyższą kulturę gry oraz lepszą skuteczność prezentowały przyjezdne. Gospodynie miały natomiast problemy z wykorzystywaniem rzutów wolnych i w pierwszej kwarcie zaledwie cztery z ich dziewięciu prób wpadły do kosza. Tuż przed półmetkiem otwierającej mecz odsłony bydgoszczanki prowadziły 10:5. Jednak w ciągu następnych czterech minut, za sprawą serii 13 punktów zdobytych z rzędu, zielono-białe wygrywały 18:10. Spora w tym zasługa wprowadzonej z ławki rezerwowych Zuzanny Sklepowicz, która pomogła drużynie zdobyć ważne punkty, brała ciężar gry na siebie oraz umiejętnie dzieliła się piłką.
Lublinianki przystępowały do drugiej partii z przewagą ośmiu oczek. Ta przewaga szybko stopniała, ponieważ przez niemalże pięć minut Pszczółka oddała tylko jeden celny rzut. Akademiczki miały problemy z wykończeniem akcji ofensywnych i popełniały sporo błędów w obronie. Rywalki to wykorzystały, doprowadzając do remisu, a następnie obejmując prowadzenie. Ekipa z województwa kujawsko-pomorskiego była co prawda słabsza od gospodyń w zbiórkach, ale przeważała w statystyce "trójek" oraz rzutów wolnych. Nie może więc dziwić fakt, że trener Krzysztof Szewczyk miał do swoich podopiecznych sporo pretensji i reagował przy ławce bardzo emocjonalnie. Jego drużyna przegrała drugą kwartę aż 12:22, choć na dużą przerwę schodziła przy wyniku 34:32 na korzyść KS Basket 25.
Po zmianie stron akademiczki wybiegły na parkiet pełne pozytywnej energii. Po czterech minutach trzeciej odsłony miały nad przeciwniczkami pięć oczek przewagi, grając przy tym zdecydowanie uważniej w defensywie. Pszczółka była na fali wznoszącej, a trener gości próbował nowych rozwiązań personalnych, stosując większą rotację niż w pierwszym z ćwierćfinałów. Lublinianki zdołały zbudować nawet dziesięciopunktową przewagę, ale ostatnią z ćwiartek rozpoczynały z zaliczką w postaci sześciu oczek.
Przyglądając się niedzielnym wydarzeniom w hali MOSiR łatwo było doznać uczucia deja vu. Gospodynie trwoniły bowiem przewagi, a oba zespoły miały regularne przestoje w ataku, dokładnie tak jak poprzedniego dnia. Nie było więc wielkim zaskoczeniem, że zespół z Bydgoszczy objął prowadzenie po półtorej minuty rywalizacji w czwartej kwarcie. W kolejnych fragmentach doszło do walki cios za cios. Nie brakowało przy tym strat, niedokładności oraz wyraźnego zmęczenia po obu stronach. Na trzy minuty do końca meczu boisko z powodu piątego faulu na swoim koncie musiała opuścić jedna z liderek KS Basket 25, Cierra Burdick. To osłabiło nieco siłę bydgoszczanek w ataku. Na finiszu meczu znów doszło do wojny nerwów, którą tym razem wygrała Pszczółka.
- To był dobry mecz w naszym wykonaniu - uważa Karolina Poboży, środkowa lubelskiego zespołu. - Zagrałyśmy konsekwentnie i tak naprawdę wyszarpałyśmy to zwycięstwo. Wiadomo, że bydgoszczanki tworzą doświadczony zespół, więc musimy przede wszystkim skupiać się na realizacji naszej taktyki. Teraz czekamy na kolejne spotkania w Bydgoszczy i chcemy je wygrać, choć spodziewamy się równie trudnych starć - dodaje koszykarka.
Pszczółka Polski-Cukier AZS UMCS Lublin - KS Basket 25 Bydgoszcz 62:59 (20:12, 12:22, 19:11, 11:14)
Pszczółka: O'Neill 16, Bertsch 14, Poboży 11, Sklepowicz 8, Fassina 6, Niedźwiedzka 5, Milazzo 2, Pavel, Kośla. Trener: Krzysztof Szewczyk
KS Basket: Burdick 16, Evans 11, Stankiewicz 11, Michałek 9, Mcbride 5, Międzik 3, Boonstra 2, Faleńczyk 2, Zasada. Trener: Piotr Kulpeksza
Sędziowali: A. Wierzman, B. Puzoń, M. Skorek
ZOBACZ TAKŻE:
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?