Przejście do Wybrzeża Gdańsk opłaciło się Troyowi Batchelorowi i Kacprowi Gomólskiemu?

Krzysztof Michalski
Krzysztof Michalski
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Kacper Gomólski i Troy Batchelor to żużlowcy, którzy mogli jeździć w ekstralidze, ale przyszli do I-ligowego Wybrzeża. Czy to im się opłaciło?

Gomólski i Batchelor stanowili dwa największe wzmocnienia Wybrzeża przed sezonem 2017. Obydwaj to zawodnicy z ekstraligową przeszłością, Batchelor jeszcze w 2015 roku jeździł w cyklu Grand Prix. Jeden i drugi mieli także nieudany sezon 2016.

Przed trwającymi rozgrywkami mieli oferty z klubów z PGE Ekstraligi, ale zdecydowali się na wykonanie kroku w tył i podpisanie umów w jeżdżącym na zapleczu najlepszej ligi świata Wybrzeżu Gdańsk. W obydwu przypadkach dużą rolę odegrał Mirosław Kowalik, trener gdańskiej ekipy. Gomólskiego musiał długo przekonywać do przejścia do Gdańska, a sprowadzenie Batchelora było jego autorskim pomysłem. Kowalik widział w tej dwójce i w Oskarze Fajferze trzon zespołu.

Czy przewidywania trenera się sprawdzają? Pod względem średniej meczowej obydwaj są liderami gdańskiego Wybrzeża. Popularny „Ginger” przywozi średnio 9,13 punktów na mecz, a Australijczyk 8,71. Gomólski stworzył w Wybrzeżu dobrze rozumiejącą się parę z Fajferem (chociaż ostatnio jeździł z Renatem Gafurowem). Zazwyczaj nie schodzi poniżej 10 punktów, z wyjątkiem niedokończonych spotkań z Lokomotivem Daugavpils i Unią Tarnów oraz starciem z Polonią Piła, które, mówiąc wprost, zawalił. Wspomniany mecz z Unią był natomiast jego popisem. Wcześniej, mimo dobrych zdobyczy punktowych, Gomólski zawsze musiał się mocno namęczyć na torze. W minioną niedzielę pojechał tak, jak się tego od niego oczekuje, pewnie wygrywając trzy biegi.

W przypadku Batchelora trzeba pamiętać o pewnej trudności wynikającej z tego, że zazwyczaj jeździ w parze z juniorem. Australijczyk w wielu biegach pokazuje, że umiejętności ma wykraczające daleko poza Nice 1. Ligę, ale brakuje mu stabilizacji formy. Przydarzyły mu się wpadki w postaci sześciu punktów z Lokomotivem Daugavpils czy trzech w Pile. Wygląda więc na to, że podjął dobrą decyzję, cofając się na zaplecze ekstraligi. Tu może spokojnie ustabilizować formę, pozwalając sobie na pojedyncze potknięcia. W ekstralidze takiego komfortu by nie miał.

Mówiąc krótko, Gomólski i Batchelor nie zawodzą. Od obydwu, a zwłaszcza od Australijczyka, można oczekiwać jednak nieco więcej. Ten duet ma wszystko, żeby wprowadzić Wybrzeże do elity, a jednocześnie samemu tam powrócić i, miejmy nadzieję, wciąż pełnić ważną rolę w Gdańsku.

Enigmatyczna, ale stanowcza wypowiedź Loewa o dopingu: Jeśli to, co słyszałem, się potwierdzi, chciałbym, aby nazwiska zostały podane do publicznej wiadomości

RUPTLY/x-news

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Przejście do Wybrzeża Gdańsk opłaciło się Troyowi Batchelorowi i Kacprowi Gomólskiemu? - Dziennik Bałtycki

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24