Świadczyły o tym: szybkość postępu jakie holenderskie rugby zrobiło w ciągu ostatnich dwóch lat, gra tej drużyny w obecnych rozgrywkach Rugby Europe Trophy i pamięć o wysokiej porażce biało-czerwonych w kwietniu ub. roku w Amsterdamie. Przebieg pierwszej połowy potwierdzał obawy o końcowy wynik tej rywalizacji. Pomarańczowi silni w młynie, dobrze broniący i potrafiący wykorzystać błędy naszej reprezentacji w obronie po pierwszej połowie wyglądali na drużynę, która powinna ten mecz wygrać.
- Graliśmy źle w młynie i aucie, byliśmy tym wszyscy mocno rozczarowani, myślę, że kibice również - powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu” Piotr Zeszutek, kapitan polskiej reprezentacji.
Jego zdaniem gdyby w tych elementach było nieco lepiej, to wynik już w pierwszej połowie byłby inny. - W przerwie nie było jakiś szczególnie ważnych przemów. Trochę odpoczęliśmy i wyszliśmy na drugą połowę z postanowieniem zagrania jak najlepiej potrafimy - mówi Zeszutek. - I myślę, że to jak zagraliśmy w obronie w drugiej części to było niesamowite - dodaje kapitan biało-czerwonych.
Jest w tym dużo racji, bo polscy rugbiści w tej części gry nie stracili nawet punktu. W końcówce meczu Polacy mieli też trochę szczęścia. Ta wygrana pokazuje możliwości polskiej drużyny, która cały czas jest w budowie. A każda budowa potrzebuje nie tylko głównego architekta, którym jest trener Blikkies Groenewald, oddanych robotników, ale także wsparcia inwestorów, którzy pomogą ją ukończyć. Szansa na dobudowanie kolejnego piętra nadarzy się już 22 kwietnia kiedy zagramy w Warszawie ze Szwajcarią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
