Fani podnoszą fakt stracenia przez żółto-czerwonych aż sześciu goli w dwóch wiosennych wyjazdach. Coraz częściej da się słyszeć opinie, że Jagiellonii bliżej do tracącej taśmowo bramki drużyny z minionego sezonu niż do postrachu Lotto Ekstraklasy z rundy jesiennej.
Łatwo doszukać się w mediach i forach kibicowskich stwierdzeń, że Jaga nie zasługuje na wysokie miejsce, a już na pewno nie na mistrzostwo kraju. Po porażkach w Gdańsku (0:3) z Lechią i w Krakowie z Wisłą (1:3) uważa się, że w starciu z tercetem 3xL (Lechia, Legia, Lech) Podlasianie są bez większych szans i stać ich co najwyżej na zajęcie czwartego miejsca na koniec sezonu.
Z pewnością Jagiellonia nie może mierzyć się z wielką trójką naszej ligi pod względem budżetu, a co za tym idzie - także potencjału kadrowego. Mocno odczuwalny jest, szczególnie w miesiącach zimowych, brak odpowiedniej bazy treningowej.
- Trenujemy na trawie raz w tygodniu i albo ciągle wychodzimy na sztuczną murawę, albo ćwiczymy w sali lub na siłowni. Od dawna proszę, żeby zbudować balon, lub stworzyć inne możliwości, ale z tym trzeba już się zgłosić do miasta - mówił po meczu w Krakowie trener Jagi Michał Probierz.
Oczywiście, wiceliderowi ekstraklasy nie przystoi tracić po trzy gole na każdym wyjeździe, ale trzeba brać pod uwagę kilka faktów. Przede wszystkim zostać pokonanym przez Lechię i Wisłę nie jest wielkim wstydem. Poza tym, im będzie się robiło cieplej, w tym lepszych warunkach drużyna Probierza będzie trenować i przygotowywać się do kolejnych spotkań.
Każdy szkoleniowiec podkreśla, że szczyt formy ma przyjść nie w lutym, a w końcu kwietnia, kiedy rozpocznie się runda finałowa.
- Teraz to tak naprawdę gra się nie o trzy, a o półtora punktu - zaznacza Probierz.
Jagiellonia jest w wąskim gronie ekip, które mogą sobie pozwolić na przygotowanie najwyższej dyspozycji na decydujące mecze, bo o zajęcie miejsca w czołowej ósemce martwić się nie musi. Oczywiście, im wyższa będzie lokata po fazie zasadniczej, tym lepsza sytuacja potem, ale ponoszone teraz porażki wcale nie pogarszają w sposób dramatyczny sytuacji żółto-czerwonych.
Trudno jest się zgodzić z zarzutem, że po dwóch wiosennych wpadkach Jaga na najwyższe laury nie zasługuje. Przecież Legia właśnie zremisowała u siebie z Termaliką Nieciecza, a wcześniej dostała przed własnymi kibicami lanie 3:1 od ciągnącego się w ogonie tabeli Ruchu Chorzów. Co wcale nie oznacza, że pogrzebała szanse na obronę mistrzostwa kraju. Przeciwnie, drużyna Jacka Magiery pozostaje jednym z najpoważniejszych kandydatów do triumfu w ekstraklasie.
Jednak decydującym argumentem świadczącym o tym, że Jaga może śmiało myśleć o miejscu w ścisłej czołówce jest to, że nasza drużyna właśnie tam jest. Przypadkowym wiceliderem można być po trzech, no powiedzmy - po ośmiu kolejkach. Ale nie po 23. Większe szanse na mistrzostwo kraju ma teraz tylko liderująca Lechia i trzeba o tym pamiętać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?