Natalia Bajor jest już w strefie medalowej Igrzysk Europejskich 2023. "Sama jestem zaskoczona, że idzie mi aż tak dobrze"

Krzysztof Kawa
Krzysztof Kawa
Natalia Bajor w meczu z Francuzką Yuan Jia Nan i kibice tenisa stołowego podczas poniedziałkowego turnieju w hali Hutnika Kraków
Natalia Bajor w meczu z Francuzką Yuan Jia Nan i kibice tenisa stołowego podczas poniedziałkowego turnieju w hali Hutnika Kraków Joanna Urbaniec / Polska Press
Kapitalnie spisuje się Natalia Bajor w turnieju tenisa stołowego Igrzysk Europejskich 2023. W 1/8 finału zawodów rozgrywanych w hali Hutnika Kraków pokonała mistrzynię Europy Sofię Polcanovą 4:1, a w poniedziałek rozprawiła się z Francuzką Yuan Jia Nan 4:2. - Wzięłam rewanż za porażkę z nią na ostatnich mistrzostwach Europy - cieszyła się pochodząca z Brzegu 26-letnia zawodniczka.

Jest już pani w półfinale igrzysk europejskich, pokonując po drodze znacznie wyżej notowane rywalki. To spory wyczyn.
- Jestem bardzo szczęśliwa. I zarazem zmęczona, bo była to pierwsza gra w turnieju, zaczynałyśmy o godzinie 10, a to dla mnie najtrudniejsza pora. Musiałam wstać wcześniej rano, a nie ukrywam, że lubię długo pospać. Od początku turnieju gra mi się naprawdę dobrze. Cieszę się, że akurat dzieje się to w Polsce. Ostatnio na mistrzostwach Europy przegrałam z tą Francuzką 1:4, miałam ogromny problem z odbiorem jej serwisu.

Widać jednak, że odrobiła pani lekcję, jeśli chodzi o ten element gry.
Zgadza się. Dzisiaj rano z koleżanką, z którą się rozgrzewam, właśnie dużo czasu poświęciłyśmy na odbiór. I naprawdę dzisiaj funkcjonował bardzo dobrze. Przyznam szczerze, że sama jestem zaskoczona, że aż tak dobrze. Jeszcze do mnie nie dociera to, co się wydarzyło, ale pewnie zaraz zadzwonię do rodziców, do dziadka, rozpłaczę się z emocji i dopiero wtedy to do mnie dotrze.

Proszę opowiedzieć o emocjach, jakie pani towarzyszyły w momencie, gdy w czwartym secie, prowadząc bardzo wysoko, przeżyła pani załamanie i rywalka zdołała nadrobić straty, zdobywając osiem punktów z rzędu.
Przyznam szczerze, że było wtedy ciężko. Myślę, że niepotrzebnie zaryzykowałam dwie piłki. Zagrałam tak, żeby skończyć w pierwszej piłce, a ona ma naprawdę dużą jakość w tym elemencie i teraz uważam, że to było ryzyko, które się nie opłaciło. W końcówce byłam już troszkę zestresowana tym wynikiem, ale cieszę się, że przy po stanie 10:10 zachowałam spokojną głowę i wytrzymałam presję.

Czy to pani, czy trener poprosił 10:9 o przerwę?
Jakoś tak wyszło, że wspólnie z trenerem o nią poprosiliśmy i uważam, że była to dobra decyzja. Wprawdzie nie zdobyłam punktu zaraz po przerwie, ale wiedziałam, co później zaserwować, więc było to przygotowanie pod następną akcję. I ona się powiodła.

Jako osoba, która już zna smak wielkich imprez, czy odczuwa pani jakąś presję przed własnymi kibicami?
Przyznam szczerze, że nie, bo na pierwszych swoich igrzyskach europejskich byłam już przed czterema laty, w Mińsku. Wtedy wszystko było dla mnie „wow”, a teraz jestem już przyzwyczajona do takich zawodów i po prostu staram się nie myśleć, że jestem na wielkiej imprezie, lecz koncentruję się na grze.

Pani świetna gra w tym turnieju jest tym bardziej zaskakująca, że w ostatnim czasie miała pani duże problemy zdrowotne.
W ogóle na początku sezonu miałam trudny okres, było dużo zmian. Zmiana klubu, zmiana miejsca zamieszkania, zmiana w treningu, a na pierwszym turnieju w tym roku doznałam kontuzji i miałam dwumiesięczną przerwę. Później wróciłam do treningu i zaraz po mistrzostwach Polski kontuzja się odnowiła. Miałam miesiąc przerwy, musiałam się wycofać z turnieju w Bangkoku i tak naprawdę dopiero od maja zaczęłam więcej trenować. Powroty były trudne, ostatnio ciężko było mi przejść pierwszą rundę. Na szczęście jestem cały czas w turnieju głównym ze względu na ranking światowy. Ciągle odpadałam w pierwszych rundach, dlatego dla mnie pierwsza gra tutaj wydawała się najcięższa. Może inni pomyślą, że nie, ale dla mnie, jeżeli chodzi o emocje i wszystko co działo się wokół, było naprawdę ciężko. Jak już przeszłam tę pierwszą rundę, to teraz po prostu idzie.

Wspomniała pani o występie w Mińsku, proszę o porównanie tamtej igrzysk europejskich z obecnymi, jeśli chodzi o organizację i atmosferę.
Przyznam, że tutaj jest super. Bardziej mi się podoba w Krakowie i nie chodzi o to, że jestem Polką, ale naprawdę jest znakomicie. Na przykład jedzenie jest bardzo dobre, tak samo warunki w pokoju, jest w wiosce dobra sala treningowa. Wszystko jest na najwyższym poziomie, więc jestem bardzo zadowolona. W wiosce zawodniczej jesteśmy w czwórkę, wszystkie tenisistki razem, ale jesteśmy rozdzielone po w dwóch pokojach. Z dziewczynami się znam, bo z Kasią (Węgrzyn) trenowałyśmy w klubie przez pięć lat, a z Pauliną (Krzysiek) znam się od dziecka z turniejów.

Skoro mówi pani o koleżankach, to wybiegnijmy myślami do środy i porozmawiajmy o waszych szansach w turnieju drużynowym.
Na pewno będziemy walczyć. Jeszcze pomyślimy nad ustawieniem. Nie wiemy, w jakim rywalki będą grały w składzie, ale jesteśmy gotowe na to, że w najmocniejszym.

A w singlu na co możemy jeszcze liczyć z pani strony?
Nie wiem na co mnie stać. Na pewno teraz chciałabym odespać i odpocząć. Będę się starała przygotować do następnej gry jak najlepiej. Jeszcze nie wiem, z kim będę grała, ale obejrzę jeden mecz i wracam do wioski zawodniczej odpocząć. Bardzo bym chciała być w finałowej dwójce, ale każdy dzień jest inny. Na pewno zrobię wszystko, żeby się w niej znaleźć.

Jest już pani bardzo blisko medalu.
Jestem w strefie medalowej, ale tutaj gra się o trzecie miejsce, więc tak naprawdę czwarta zawodniczka jest poszkodowana. Nie chciałabym nią zostać, ale i tak już jestem zadowolona, bo uważam, że to jeden z moich największych sukcesów w karierze indywidualnie.

Z którą z rywalek wolałaby się pani spotkać w półfinale?
Nie mam specjalnych życzeń. Będę musiała być gotowa na każdą zawodniczkę (ostatecznie rywalką będzie Rumunka Bernadette Cynthia Szocs - przyp.). Mam tylko nadzieję, że ta gra nie będzie zaplanowana tak jak dziś z samego rana.

Sprawdzaliśmy, że mecz będzie trochę później, po godzinie 11.
No to świetnie. Dzisiaj wstałam o 5.50, dla mnie to środek nocy. Trzeba było odpowiednio wcześnie zejść śniadanie, dojechać, rozgrzać się. Ja zawsze boję się, żeby się nie spóźnić, więc też biorę zapas i już o 7.10 byłam w autobusie. Ale gdy przyjechałyśmy na salę, to jeszcze sobie odpoczęliśmy na leżakach. Tutaj nam panowie pomogli leżaki wystawić przed halą na słońce, miałam więc chwilę relaksu i po godzinie 8 zaczęłyśmy się rozgrzewać.

Myśli już pani o kwalifikacji na igrzyska olimpijskie?
Przed czterema laty w Mińsku pierwsza trójka igrzysk europejskich kwalifikowała się bezpośrednio, a teraz z tego zrezygnowali i tylko jeden miks dostanie miejsce do Paryża. Przyznam, że jeśli chodzi o singla, to jeszcze nie wiem, jak wygląda ścieżka i gdzie odbędzie się turniej kwalifikacyjny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24