Z jakimi nadziejami przyszedłeś do ekipy czerwono-czarnych?
Na pewno chcemy razem z drużyną osiągnąć lepsze rezultaty od tych, które lubelski zespół notował w ostatnich latach. Liczymy na włączenie się do walki o fazę play-off. Natomiast jeśli chodzi o cele indywidualne, to chciałbym nadal rozwijać się jako zawodnik oraz więcej i regularnie grać. Jednak nic nigdy nie jest w życiu zagwarantowane. W koszykówce wszystko trzeba sobie wywalczyć na parkiecie i treningach.
Wracając po pięciu latach do Lublina, z pewnością cieszysz się, że jest tutaj Ekstraklasa.
Zgadza się. Przede wszystkim mam tu rodzinę i narzeczoną. Gdzie byłoby mi lepiej niż w domu? Lublin to naprawdę bardzo fajne miasto, w dodatku moje rodzinne. Przez całe wakacje mamy tutaj do dyspozycji halę i siłownię. Nic, tylko trenować i się rozwijać, bo tylko to się liczy.
Liczysz na to, że będziesz podstawowym rozgrywającym?
Myślę, że pierwszą „jedynką” będzie Amerykanin, choć nie można tego z góry przesądzać. Mam jednak nadzieję, że będę spędzał na parkiecie możliwie jak najwięcej czasu, ale by tak się stało, muszę wnieść od siebie dużo. Najważniejsze jest dobro zespołu i to, by drużyna zanotowała progres.
Osoba trenera Dedka jest swego rodzaju magnesem, który tutaj cię przyciągnął?
Tak. Pamiętam jak trener prowadził Asseco Gdynia i pod jego wodzą wielu młodych zawodników, takich jak między innymi Kowalczyk czy Matczak, bardzo fajnie się rozwijało.
Od kilku tygodni przygotowujecie się do sezonu wraz z trenerem. Na czym polegają te zajęcia?
Pracujemy głównie pod kątem indywidualnym. W trakcie sezonu na coś takiego jest mało czasu, bo wówczas trenujemy zespołowo i się zgrywamy. Wakacje to najlepszy okres, kiedy można pójść poziom wyżej i poprawić swoje słabsze strony, bo później skupiamy się na elementach drużynowych. Cieszymy się, że klub i trener dali nam taką możliwość, co nie zdarza się w Polsce zbyt często. Zazwyczaj samemu trzeba sobie szukać hali i siłowni. A w Lublinie trenujemy pod okiem pierwszego szkoleniowca, który ma naprawdę duże doświadczenie. To intensywna praca i miejmy nadzieję, że zaprocentuje ona w trakcie sezonu.
Trenuje indywidualnie, ale spotykacie się na zajęciach grupowych?
Tak jest. Zazwyczaj razem z Bartkiem Ciechocińskim i trzema-czterema graczami młodzieżowymi. Wiadomo, że jest to okres wakacyjny i nie każdy zawsze może pojawić się na ćwiczeniach. Mamy dwa kosze, przychodzi też trener Michał Sikora, więc na jeden kosz przypada po dwóch, trzech zawodników.
Na co zwracacie szczególną uwagę w trakcie tych treningów?
Pracujemy głównie nad techniką indywidualną, dryblingiem i rzutem.
Zdaniem trenera nad czym tego lata powinieneś najmocniej popracować?
Sam znam swoje słabe i mocne strony, więc wiem na czym muszę się skupić. Przede wszystkim jest to rzut i tego się trzymam. To bardzo ważne, by rozgrywający dobrze wykonywał rzut po koźle i stwarzał sobie więcej możliwości.
Wakacje dla koszykarza są dosyć długie. Odczuwasz głód gry o punkty?
Oczywiście, że tak. Poprzedni sezon finiszował dla mnie wraz z końcem kwietnia, a do sezonu zostało jeszcze mnóstwo czasu. Nie ma więc co ukrywać, że mam już ogromną chęć rywalizacji w lidze.
Zobacz: Sportowy raport, wtorek 4 lipca
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?