Katarzyna Bachleda-Curuś: Przed igrzyskami jest optymizm

Artur Bogacki
Artur Bogacki
Katarzyna Bachleda-Curuś w biegu drużynowym zdobyła z koleżankami olimpijskie srebro i brąz
Katarzyna Bachleda-Curuś w biegu drużynowym zdobyła z koleżankami olimpijskie srebro i brąz fot. Anna Kaczmarz
Rozmowa. Utytułowana łyżwiarka szybka z Zakopanego Katarzyna Bachleda-Curuś opowiada o udanym powrocie do wyczynowego sportu i o przygotowaniach do ostatniego w jej karierze sezonu, którego ukoronowaniem będzie olimpijski występ w PjongCzangu.

- Jest Pani zadowolona z wyników w minionym sezonie? Wróciła Pani do reprezentacji Polski po urlopie macierzyńskim, zresztą po raz kolejny w ostatnich latach.

- Bardzo jestem zadowolona. Ten powrót był inny niż poprzedni. W kalendarzu pół roku później urodziłam dziecko, pierwsze było w marcu, drugie w sierpniu. Wtedy było pół roku więcej na przygotowania. Dlatego cały ten sezon traktowałam jako treningowy, rozpędzanie się, przygotowanie do mistrzostw świata i przyszłorocznych igrzysk olimpijskiech w Korei Południowej. Niezadowalająca jest dla mnie siódma pozycja drużyny na mistrzostwach świata, stać nas było na lepszy wynik. Natomiast moje ósme miejsce na 1500 metrów uważam za bardzo dobry wynik.

- Czy w trakcie sezonu coś Panią zaskoczyło, na przykład jeśli chodzi o reakcję organizmu na wysiłek treningowy po dłuższej przerwie?

- W tym kontekście nie. Natomiast cały czas czułam, że brakuje tych kilku miesięcy więcej treningu. Sezon zbliżał się do końca, a ja jeździłam coraz lepiej, wydolność była lepsza. Z drugiej strony, dzięki temu miałam spokój, wiedziałam, że wszystko idzie w dobrym kierunku i nie muszę robić nerwowych ruchów. Sezon zakończyłam z optymizmem i również z takim nastawieniem wchodzę w następny rok startów. Powoli zaczynam okres przygotowawczy do igrzysk. Jestem spokojna, bo wiem, że organizm reaguje dobrze.

- Bieg drużynowy na mistrzostwach świata w Gangneung, które były próbą przedoolimpijską, wam nie wyszedł. Wcześniejsze występy w tym sezonie w Pucharze Świata też nie były tak dobre, jak choćby w poprzednich latach.

- Trzeba wziąć pod uwagę, że bieg drużynowy na igrzyskach rozgrywany będzie w innej formule niż dotychczas. Pierwszy bieg jest na czas (wcześniej od razu była rywalizacja pucharowa z udziałem 8 zespołów - lepszy w danej parze awansował do kolejny rundy - przyp.), najlepsza czwórka wejdzie w strefę medalową, pozostałe zespoły pojadą tylko o miejsca 5.-8. Trzeba więc będzie na początek pojechać bardzo mocno, uzyskać jak najlepszy rezultat. To zmusza nas, by jeździć szybko, w tym roku dochodziłyśmy do tego. Skład drużyny się zmieniał, ale i tak wszystkie cztery musimy kiedyś odpocząć, nie możemy być cały czas na poziomie 2.59 minuty. Tak się po prostu nie da. Muszą być też słabsze starty, ale jeśli są dobre technicznie, to wtedy jest OK. Myślę, że do igrzysk wszystko będzie dograne.

- Indywidualnie jak ocenić miniony sezon? Najlepszy występ, tak jak Pani wspomniała, był na 1500 metrów na mistrzostwach świata.

- Tak, to była esencja przygotowań, najważniejszy start w roku. Mistrzostwa świata na dystansach zostały przeniesione w kalendarzu, odbyły się w analogicznym okresie, jak będą za rok na igrzyskach. Mam potwierdzenie słuszności programu przygotowań, właśnie na początku lutego forma była najwyższa. To trzeba będzie powtarzać. Muszę mieć jeszcze trochę czasu, bo powrót do wysokiej dyspozycji to proces długotrwały. Patrzę z optymizmem, uważam, że pierwsza szóstka na 1500 metrów na igrzyskach jest w moim zasięgu. I nie mówię tu tylko o szóstym miejscu.

- Czyli nie zrezygnowała Pani z marzeń o medalu indywidualnym na igrzyskach?

- Absolutnie nie. Powtarzam, że czym każda z nas będzie mocniejsza, tym drużyna będzie lepsza. Różnice w czołówce są naprawdę niewielkie, można powiedzieć, że na 1500 metrów szóstka wjeżdża na metę w tej samej sekundzie. Dlatego ciężko wyrokować, czy będzie się pierwszym, szóstym czy dziesiątym.

- Z racji obowiązków rodzicielskich nie trenowała Pani w pełnym cyklu z kadrą. Teraz też tak będzie?

- Odkąd urodziłam pierwsze dziecko, wyłączyłam się z treningów z kadrą. Teraz mam nawet więcej dzieci (śmiech), więc przygotowania tak kumuluję, żeby ich było więcej w domu. W Zakopanem mogę przeprowadzać treningi na profesjonalnym poziomie, a nie tracę dni na podróże. Generalnie, nie jest to proste, wymaga ogromnego nakładu, także finansowego, a ja nie mam żadnych sponsorów, wszystko musimy „gospodarskim” sumptem organizować. Jeszcze rok jakoś wytrzymamy.

- Zapowiadała Pani, że Pani piąte igrzyska, w 2018 roku w PjongCzangu, będą ostatnimi w karierze.

- To się nie zmieniło. Zdaję sobie sprawę, ile mam lat... (37 - przyp. AB)

- Niemiecka panczenistka Claudia Pechstein ma nawet więcej - 45, a nadal liczy się w walce o medale.

- Ale ona nie ma dwójki dzieci. Poświęciła całe życie sportowi, jej to pasuje. Wiadomo, że granica wieku, zwłaszcza w sporcie wytrzymałościowym, przesuwa się. Jednak w Polsce nie mamy aż tak dobrych warunków do uprawiania mniej popularnego sportu, jakim jest łyżwiarstwo szybkie. To nie są skoki narciarskie, piłka nożna czy nawet lekkoatletyka, żeby móc z tego żyć. Także w innych sportach zimowych ludzie kończą z tego powodu kariery. To na pewno będą moje ostatnie igrzyska.

Rozmawiał Artur Bogacki

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Katarzyna Bachleda-Curuś: Przed igrzyskami jest optymizm - Dziennik Polski

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24