Cieślak: Trwa nasza dominacja w światowym żużlu

Redakcja
Trener Marek Cieślak ma na swoim koncie mnóstwo medali. Oprócz reprezentacji Polski z powodzeniem prowadzi również Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra
Trener Marek Cieślak ma na swoim koncie mnóstwo medali. Oprócz reprezentacji Polski z powodzeniem prowadzi również Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra Szymon Starnawski
Trener Marek Cieślak z naszą kadrą zdobył już siódmy złoty medal w DPŚ. Po zawodach opowiadał m.in. o presji, jaka ciążyła na drużynie.

Jak wielka jest pana radość po zdobyciu siódmego złota jako trener kadry?
- Nie da się ukryć, że radość jest wielka. Byliśmy pod ogromną presją. To się tylko tak wydaje, że jedna drużyna się z nami ścigała, a dwie odstawały. Media i kibice wytworzyli na nas taki ciężar, że wszystkim młodym chłopakom przed zawodami trzęsły się nogi.

Miał pan sygnały, że ciąży na nich tak wielka presja?
- Oni bardzo się bali przegranej, która byłaby wielką tragedią. To na pewno nie było pomocne. Powiem tak, każdy widział jak pojechali Duńczycy. Przecież odpadli w dobrym składzie. Polegli również Australijczycy. Każdy się obawiał, co tutaj może się wydarzyć. Może to rywale tak dobrze jadą? Fajnie jest być faworytem, tylko jeszcze trzeba wygrać. Najważniejsze, że to się nam udało. Teraz wszyscy powiedzą, że „nie mieli z kim przegrać, to wygrali”.

Obecna presja jest większa niż ta sprzed lat?
- Dzisiaj jest zdecydowanie większa. Może łatwiej przychodzi nam wygrywanie, ale ciśnienie jest wyższe.

Jak sobie z nią trener radzi?
- Staram się przede wszystkim robić swoje. Nie czytam wypowiedzi, odcinam się od tego. Łatwiej jest mi wtedy do tego podchodzić. Przecież ja już swoje wygrałem. Jak przegram raz, to nic wielkiego się nie stanie. Sport jest super, ale nie jest to najważniejsza rzecz w życiu. Warto żyć dla takich chwil, jakie miały miejsce w Lesznie. Mazurek, podium, chłopaki szalejący ze szczęścia. Będą to wspomnienia na lata.

Sądził pan, że Szwedzi aż tak mocno będą na nas naciskać?
- Wiedziałem, że tak będzie, bo Puchar Świata rządzi się innymi prawami. Trudno jest osiągnąć kilkupunktową przewagę. Nie wszystkie biegi się przecież wygrywa. Regulamin jest taki, że w jednym starcie wchodzi dżoker i wszystko może się szybko posypać.

W trakcie zawodów pojawiała się jakaś nerwowość?
- Nie było jej w ogóle. Wszystko na chłodno analizowaliśmy. Wiedzieliśmy, że druga seria nam nie szła, bo jechaliśmy z innych pól. Później to się zmieniło i znów zaczęliśmy zwyciężać.

Do jakiego stopnia jest pan hazardzistą?
- Bardziej chłodno myślę i przewiduję kolejny ruch rywali. Niekiedy to się udaje, czasami nie, ale częściej wychodzę na plus.

Lubi pan sytuacje, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję?
- Na dzień dobry ryzykowne jest samo zbudowanie drużyny. Pół Polski nawoływało Piotrka Pawlickiego, żeby sam zrezygnował z występu. Okazało się, że jeździł znakomicie i zamknął usta wszystkim „znawcom”. Często trzeba wierzyć w swoich zawodników. Podczas DPŚ jest ogromne ciśnienie. My chcieliśmy wygrać, tak samo jak i Szwedzi. Gdyby jeden żużlowiec szwankował, to nie mielibyśmy szans na zwycięstwo.

Oprócz zwycięstwa było widać, że ta drużyna mentalnie jest jednością. Widać, że ta grupa się lubi i dobrze ze sobą współpracuje.
- Na tym ma to polegać. Wszyscy mają sobie pomagać. Tak jak wspomniał Maciek Janowski: denerwuję się za siebie i kolegów. Bardzo zależało nam na tym zwycięstwie. Nie chcieliśmy zawieść tych kilkudziesięciu tysięcy kibiców. Smutno by im było podczas powrotu do domu.

Trenerowi jako multimedaliście złoto chyba nigdy się nie znudzi?
- To nie jest tak, że zdobyłem mnóstwo medali i mogę powiedzieć po co mi więcej? Za każdym razem pojawia się nowe wyzwanie, adrenalina i… na tym to polega. Chyba nie za długo się już tym pocieszę, bo następni już się szykują.

Co może pan powiedzieć o tych młodych chłopakach. Jak się ich prowadzi?
- Jest to najlepsza reprezentacja ze wszystkich, które jak dotąd były. Wcześniej mieliśmy liderów tj. Gollob czy Hampel. Reszta była uzupełnieniem składu. Dzisiaj mamy czterech równych chłopaków, którzy są zdolni wygrywać każdy bieg.

W kolejnych latach może nastąpić dominacja Polaków w światowym żużlu?
- Tak to wygląda i musimy to sobie otwarcie powiedzieć. Czterech naszych jeździ w Grand Prix, dwóch jest w pierwszej trójce po pięciu turniejach. Jestem jedenaście lat trenerem kadry. W tym czasie zdobyliśmy siedem złotych medali, do tego dwa wicemistrzostwa i jeden brązowy krążek. Nazbierało się tego bardzo dużo. Nie wiem czy nasza dominacja dobrze wpłynie na światowy żużel. Inni mogą się lekko zniechęcać, ale to już nie nasz problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Cieślak: Trwa nasza dominacja w światowym żużlu - Gazeta Lubuska

Wróć na sportowy24.pl Sportowy 24